Codzienności

O tym, jak to artysta czasami gdzieś gości…

Przeważnie taki artysta udaje się do kogoś w gości, w przekonaniu złudnym dość, że ktoś zaprasza go ze swoja sztuką. Dość dużo wiec spędza czasu z nią, aby wyrazić jak najdokładniej za pomocą swoich danych od Boga talentów, jej całą treść.  Ale jak już zaproszony jest na miejscu – czasami okazuje się, że chyba wpadł nie w porę.

Macie czasami takie wrażenie, gdy bez zapowiedzenia wpadacie do swoich znajomych? Pewnie macie, ale przeważnie ciż znajomi nie dają za bardzo poznać, że tak jest, tylko palą głupa, że niby wszystko normalnie. Ale wy czujecie, że kurde…coś nie tak .

Czasami taki artysta też – po przejechaniu dość długiej drogi  - czuje, że jest cos nie tak. Ale w tym przypadku nikt nie próbuje tuszować niechęci do wizyty, a wręcz przeciwnie. Wyraża się to w tym, że ze wszystkim jest problem, że czegoś wciąż się nie da zrobić, że nie da się ustawić oświetlenia tak jak by się chciało, bo panu od światła nie chce się przewiesić reflektora. Albo tym, że artysta stawia kolumnę od nagłośnienia tam, gdzie nie wolno akurat, choć ona może w tym miejscu najlepiej by zagrała,  albo – to takie przyziemne – nie ma sie gdzie przebrać, że nie wspomnę o przysłowiowej filiżance kawy na dzień dobry, którą to zawsze odwiedzającemu nas przyjacielowi w domu proponujemy. Tylko, czy taki artysta jest takim przyjacielem?

Czy pracownicy kulturalnych instytucji czują się gospodarzami ? Czy może mają wtedy jedynie okazje pokazać jacy to oni są władni i zrobią dokładnie odwrotnie i wszystko przeciw, żeby ta sztuka nie wydostała się na zewnątrz przerażona wszechwładzą głupoty i bezczelności? No i tego ciągłego braku szacunku człowieka do człowieka, który w tym wypadku nigdy nie wpada z niezapowiedzianą wizytą, a jest zapraszany – i to dość często bardzo grzecznie i przerażająco miło w tej wstępnej fazie,  szczególnie wtedy, gdy organizatorowi brakuje środków na opłacenie  gaży. 

No, ale to o czym tu piszę, to na szczęście wyjątki, które choć zdarzają się rzadko, to bardzo boleśnie, ale i tak zbyt często. No to do zobaczenia … :)